Niektóre potrawy mają w sobie spokój. Nie gonią za spektakularnym wyglądem ani nie potrzebują zbyt wielu składników. Wystarczy jeden kęs, by poczuć, że wszystko jest na swoim miejscu – miękkie, delikatne, kremowe. Gnudi należą właśnie do tej kategorii. To włoskie kluski z ricotty i szpinaku, które przypominają wnętrze ravioli – bez ciasta, bez pośpiechu, za to z całą esencją smaku. Ich nazwa w dialekcie toskańskim oznacza „nagie” – bo gnudi to nic innego jak nude ravioli, nagie pierożki, które nie potrzebują już niczego więcej poza odrobiną masła i szałwii.
Kiedy jesień wchodzi do kuchni, a świat robi się cichszy, gnudi stają się idealnym daniem. W ich strukturze jest coś z chmur, coś z kremu i coś z ciepła. W smaku – delikatność ricotty, lekka nuta szpinaku i złoto masła, które syczy na patelni, aż liście szałwii stają się chrupiące jak pierwsze liście pod butami.

Składniki (dla 2–3 osób)
- 250 g świeżej ricotty (dobrze odciśniętej z nadmiaru wody)
- 100 g szpinaku świeżego lub mrożonego (dokładnie odciśniętego)
- 30 g parmezanu (starty drobno)
- 1 żółtko
- 2–3 łyżki mąki pszennej (plus do obtoczenia)
- szczypta soli i gałki muszkatołowej
- 2 łyżki masła
- kilka listków świeżej szałwii
- parmezan do podania
Jak przygotować gnudi krok po kroku
Na początku zadbaj o wilgotność składników – to klucz do sukcesu. Ricotta powinna być dobrze odsączona, najlepiej owinięta w gazę lub ręcznik papierowy i pozostawiona na sicie przez godzinę. Szpinak po ugotowaniu lub rozmrożeniu odciśnij tak, by pozostała tylko zielona masa bez wody.
W misce połącz ricottę, posiekany szpinak, żółtko, parmezan, szczyptę soli i odrobinę gałki muszkatołowej. Dodaj mąkę – tyle, by masa przestała się kleić, ale wciąż pozostała delikatna i miękka. Nie ugniataj jej zbyt długo – gnudi lubią lekkość. Z przygotowanej masy formuj małe kuleczki lub owalne kluski wielkości orzecha włoskiego i obtocz je w mące.
Odłóż je na stolnicę i daj im chwilę odpoczynku – wystarczy dwadzieścia minut. W tym czasie mąka delikatnie wysuszy powierzchnię, dzięki czemu kluski nie rozpadną się w gotowaniu.
Zagotuj duży garnek osolonej wody. Wrzuć gnudi partiami i gotuj tylko do momentu, gdy wypłyną na powierzchnię – to znak, że są gotowe. Nie dłużej. Delikatnie wyłów łyżką cedzakową i przełóż na patelnię z rozpuszczonym masłem i szałwią.
Masło powinno być ciepłe, złote, nie przypalone – ma tylko otulić kluski i nadać im aromat orzechów. Kiedy liście szałwii staną się chrupiące, a gnudi lekko się zarumienią, zdejmij patelnię z ognia.

Na talerzu gnudi nie potrzebują dodatków. Wystarczy parmezan, świeżo mielony pieprz i może odrobina skórki z cytryny, jeśli chcesz wprowadzić nutę świeżości. Smakują jak coś, co zna się od zawsze – jak wspomnienie niedzieli, które wraca w postaci kremowej miękkości.
„Nie są idealne – i właśnie w tym tkwi ich urok. Każdy gnudo ma swój kształt, swoją historię i swój moment, w którym topi się w ustach.”
Włoscy kucharze mówią, że dobre gnudi powinny być „lekkie jak sen i ciepłe jak dłoń”. Niech więc staną się Twoją jesienną chwilą ciszy – miękką, maślaną, pełną spokoju. Wystarczy garść składników, by poczuć Toskanię w środku listopada.







