Table of Contents
Nie pamiętam już, czy to był zachód słońca nad Palermo czy poranek w kataniińskiej kawiarni, ale arancini zapamiętałam jako małe dzieło sztuki. Złociste kulki ryżowe o chrupiącej skorupce i miękkim, aromatycznym wnętrzu stały się dla mnie czymś więcej niż uliczną przekąską – to smak Sycylii zamknięty w jednej dłoni.
Pamiętam swój pierwszy kęs – ryż był lekko szafranowy, środek pachniał mięsem i groszkiem, a całość rozgrzewała od środka. Kiedy wróciłam do domu, postanowiłam odtworzyć ten smak. Dziś chcę podzielić się moją wersją arancini – taką, jaką chciałabym znów spotkać na ulicy w Trapani.
Czym są wspaniałe arancini?
Arancini są niesamowitymi smażonymi kulkami ryżowymi, najczęściej nadziewane mięsnym ragù, mozzarellą i zielonym groszkiem, obtoczone w bułce tartej i smażone na złoto. Nazwa pochodzi od włoskiego „arancia” – pomarańcza i to nieprzypadkowo. Kształt i kolor tych ryżowych kulek przypomina właśnie ten owoc. Co ciekawe, forma gramatyczna różni się w zależności od miasta: w Katanii mówi się „arancino” (rodzaj męski), a w Palermo – „arancina” (rodzaj żeński). To spór, który wywołuje emocje większe niż mecz piłki nożnej!
W zależności od regionu arancini mogą się nieco różnić – w Katanii przypominają bardziej stożki (symbolizujące wulkan Etna), a w Palermo są kuliste. Obie wersje są równie pyszne.
Mój sprawdzony przepis
Bazą arancini jest ryż – najlepiej arborio – ugotowany z odrobiną szafranu, który nadaje mu lekko złoty kolor i delikatny, głęboki aromat. Nadzienie można przygotować na wiele sposobów, ale ja najczęściej wracam do tej klasycznej wersji:
farsz z mielonego mięsa wołowego,
zielony groszek,
odrobina koncentratu pomidorowego,
mozzarella – obowiązkowo, dla efektu „ciągnącego się środka”.
Do panierki używam bułki tartej i jajka. Kulki smażę w głębokim oleju do momentu, aż staną się idealnie złociste.
Arancini – wariacje, które warto znać
Choć klasyka zawsze się broni, lubię eksperymentować. Arancini z pesto i suszonymi pomidorami? Z grzybami leśnymi? A może wegetariańska wersja z dynią i ricottą? Wszystkie te warianty mają wspólny mianownik – ciepło domowej kuchni i włoskiego serca.
Jeśli szykujesz kolację dla przyjaciół lub szukasz ciekawej przekąski na rodzinne spotkanie, te ryżowe kulki sprawdzą się idealnie. Są eleganckie w swojej prostocie.
Arancini mają długą historię, sięgającą średniowiecza i czasów arabskich rządów na Sycylii. To właśnie wtedy pojawiła się tradycja formowania ryżu w kulki z nadzieniem. Dziś uważa się, że arancini były pierwotnie przygotowywane jako danie podróżne – dzięki swojej zwartej formie łatwo je było zabrać ze sobą w drogę. Z czasem ewoluowały w jedną z ikon sycylijskiej kuchni, szczególnie popularną w dniu św. Łucji, kiedy tradycyjnie nie je się chleba ani makaronu.
W kulturze i codzienności
Arancini to nie tylko jedzenie – to element sycylijskiej tożsamości. Pojawiają się w literaturze, filmach, a nawet politycznych debatach (tak, mieszkańcy Palermo i Katanii kłócą się, czy mówić „arancino” czy „arancina”). Jedną z moich ulubionych scen jest moment, kiedy komisarz Montalbano (bohater włoskiego serialu kryminalnego) z pasją sięga po arancini po zakończeniu śledztwa. Bo kto nie potrzebuje odrobiny kulinarnej nagrody?
Dla mnie to coś więcej niż tylko przekąska – to pełnoprawny comfort food. W Sycylii arancini kupuje się w barach, na stacjach benzynowych, a nawet w piekarniach – najczęściej jako szybki lunch lub drugie śniadanie. Są sycące, poręczne i praktyczne – idealne, kiedy spacerujesz uliczkami Palermo albo… po własnym ogrodzie
Moje wskazówki
Wiele osób pyta mnie, dlaczego arancini nie wychodzą chrupiące albo się rozpadają. Moim sekretem jest:
dobrze wystudzony ryż,
lekko wilgotne dłonie przy formowaniu,
i chłodzenie kulek w lodówce przez 30 minut przed smażeniem.
- To naprawdę robi różnicę.
Podsumowanie
Czy arancini są trudne? Nie. Wymagają odrobiny cierpliwości, ale nagrodą jest smak, który przenosi do Palermo w letnie popołudnie. To danie, które warto znać i serwować – nie tylko dla gości, ale też jako małe przypomnienie o radości płynącej z gotowania. A Ty, spróbujesz?