To jedno z tych dań, które robią wrażenie, chociaż są banalnie proste do przygotowania. Delikatny dorsz, otulony zielonym pesto i pieczony do złocistej perfekcji, podany na aksamitnym purée ziemniaczanym z czosnkiem i masłem. Nie potrzebujesz miliona składników, tylko kilku naprawdę dobrych. I chęci, żeby celebrować wspólny obiad – choćby we wtorek.
Czas: 30 minut
Porcja: dla 4 osób
Składniki:
Do ryby:
- 4 filety z dorsza (ok. 175 g każdy)
- 1 łyżka zielonego pesto
- 1 łyżka czerwonego pesto (dla kontrastu – możesz użyć tylko jednego rodzaju)
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- sól i pieprz do smaku
Do ziemniaków:
- 650 g mączystych ziemniaków (np. typ C)
- 1 ząbek czosnku
- 50 g masła
- 50 ml śmietanki 12%
- sól do smaku
Do podania:
- kilka listków świeżej bazylii
- opcjonalnie: zielone warzywa gotowane na parze (fasolka szparagowa, brokuł)
Jak to zrobić – krok po kroku:
1. Ziemniaki – baza idealna
Zacznij od ziemniaków, bo one potrzebują chwili. Obierz je, pokrój w 2-3 cm kawałki i wrzuć do garnka z osoloną wodą. Dorzuć ząbek czosnku w całości – on odda całą swoją łagodność bez zdominowania smaku. Gotuj pod przykryciem do miękkości, czyli jakieś 10-15 minut od zagotowania.
2. Dorsz – delikatny, ale z charakterem
W międzyczasie rozgrzej piekarnik do 200°C. Filety dorsza ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia – skórą do dołu. Posmaruj każdy filet cienką warstwą pesto – możesz mieszać smaki albo zrobić wersję „poł na pół” (wygląda przepięknie!). Skrop oliwą, oprósz solą i pieprzem. Piecz przez 15-20 minut na środkowym poziomie piekarnika – aż ryba będzie soczysta, ale nie surowa.
3. Purée – kremowe wykończenie
Odcedź ziemniaki (czosnek zostaje!) i jeszcze ciepłe ugnieć z masłem. Dodaj śmietankę i miksuj/ucieraj aż do uzyskania jedwabiście gładkiej konsystencji. Posmakuj – jeśli trzeba, dosól. Można dodać też odrobinę gałki muszkatołowej, jeśli masz.
4. Podanie – to też sztuka
Na każdy talerz wykładaj porcję purée, na to gorącego dorsza. Polej odrobiną sosu z pieczenia i przybierz świeżą bazylią. Jeśli masz ochotę, dodaj coś zielonego – fasolkę szparagową albo brokuły z wody czy pary.
Z czym to jeść?
Z dobrym winem i jeszcze lepszą rozmową. A tak praktycznie: z warzywami z pary, rukolą albo prostą surówką. Świetnie sprawdzi się też z delikatnym białym pieczywem – do zebrania resztek pesto i sosu.
Co warto wiedzieć?
W jednej porcji znajdziesz ok. 431 kcal, 2 g węglowodanów, 37 g białka i 29 g tłuszczu. To świetne źródło witamin B, D i cynku – samo zdrowie z piekarnika.
Moja rada:
Jeśli masz czas i ochotę – przygotuj pesto samodzielnie. Garść bazylii, garść orzeszków piniowych (albo nawet słonecznika!), czosnek, oliwa i parmezan. To robi różnicę – i smaku, i satysfakcji. To danie często ratuje moje weekendy – kiedy chcę zjeść coś, co wygląda jak z restauracji, ale nie zajmuje więcej niż pół godziny. Pesto robi robotę, dorsz się nie buntuje, a purée jest jak kocyk – otula wszystko ciepłem.
Moje małe odkrycie na koniec – dorsz pieczony z pesto to danie, które często ratuje moje weekendy. To moment, kiedy mogę odpocząć, zjeść coś, co wygląda jak wykwintne danie restauracyjne, i nie spędzić w kuchni całego dnia. Jeżeli masz ochotę na coś wyjątkowego, a jednocześnie kwestie zdrowego żywienia są dla Ciebie ważne, z pewnością pokochasz tę propozycję.Smacznego!